sobota, 14 kwietnia 2012

Chapter five


W drzwiach ujrzałam Stephanie, którą zdąrzyłam już poznać na zajęciach i Nialla - przystojnego blondyna o niebieskich oczach, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
- W takim razie zapraszam -
wpuściłam ich do domu. - Wejdźcie na górę, pierwsze drzwi po prawej to mój pokój. Zaraz do was dołączę - oznajmiłam obojętnie, po czym wyszłam na werandę, by zaspokoić nikotynowy głód.
Napisałam do Zayna, że z dzisiejszego spotkania nici, a następnie wróciłam do równieśników.

-
Teraz wytłumaczcie mi, o co w tym wszystkim do licha chodzi? - podniosłam z ziemi planszę, na której widniały narządy wewnętrzne żaby.
- O projekt - oświecił mnie chłopak. Wystarczyło kilka słów, abym usłyszała - swoją drogą bardzo wyraźny - irlandzki akcent.
- No co ty blondaś, na to, to ja bym nie wpadła - skrzywiłam się.
Nagle zaczął dzwonić telefon. Piosenka "Danza Kuduro", którą Horan miał na dzwonku, wzbudziła we mnie rządze mordu.
- Przepraszam, to do mnie - powiedział zawstydzony blondyn.
- Na co czekasz, odbierz - rzuciłam patrząc na zdezorientowanego chłopaka.
Rozmowa nie trwała zbyt długo. Niall drapiąc się za uchem starał się wymigać od jakiegoś spotkania.
- Ja chyba powinienem was przeprosić - zaczął zakłopotany chłopak, gdy już się rozłączył.
Nie odzywając się ani słowem, czekałyśmy na dalsze wyjaśnienia. - Bo ja teraz mam próbę i niestety nie mogę wam pomóc - jąkając się doszedł w końcu do sedna. - I mi jest strasznie głupio, serio - ciągnął dalej miętoląc w dłoni rękaw fioletowej bluzy.
- Dobra, idź - Stephanie była wyraźnie zdenerwowana tym, że chłopak chce nas wystawić. - Jak mus, to mus - westchnęła, a następnie ponownie zabrała się za przeglądanie materiałów.
Farbowany jeszcze chwilę przepraszał, po czym opuścił mój dom.
- No to zostałyśmy same - fakt, że przed nami cały wieczór pracy, mówiąc łagodnie - delikatnie mnie przybił.

- No i to już chyba byłoby na tyle - podsumowała dziewczyna kończąc streszczenie swojego życiorysu. Rozmawiało mi się z nią bardzo dobrze. Wiadomo, że na początku szału nie było, ale nie spodziewałam się, że w tak krótkim czasie można kogoś aż tak dobrze poznać.
- Serio jesteś z Polski? - zapytałam niedowierzając dość zaskakującemu faktowi. Brunetka płynnie mówiła po angielsku, ze świetnym brytyjskim akcentem.
- Długa historia, właściwie zaczęło się od tego... - w dokończeniu przeszkodził jej mój brat, który gwałtownie wparował do mojego pokoju.
- Daphne, Daphne! A na dole, to czeka na ciebie jakiś pan - wykrzyczał rozentuzjazmowany.
- W takim razie wybaczcie na chwilę - podniosłam się z ziemi stękając przy tym lepiej niż niejedna tenisistka. - Stephanie, to mój brat Tommy, poznajcie się, ja za chwilę wrócę - uśmiechnęłam się do obydwojga, po czym zeszłam na dół. Wyjrzałam przez judasza, by zidentyfikować osobę, która ośmieliła się naruszyć mój wolny czas. Nie zobaczywszy nikogo wyszłam na zewnątrz. Rozejrzałam się i dopiero, gdy mój wzrok powędrował na wycieraczkę, zauważyłam na niej drobną, niebieską karteczkę. Podniosłam ją z ziemi i przeczytałam słowa napisane małym, wytłuszczonym drukiem.
"Nie zapomnij o jutrze, będę czekał x" - przeczytałam w myślach. W jakiś magiczny sposób kąciki moich ust same powędrowały do góry.
Wróciłam do siebie kombinując w głowie, skąd wytrzasnąć sukienkę na ślub.

http://www.youtube.com/watch?v=sCziT0ZWBDQ

- Do zobaczenia - powiedziałam przytulając Stephanie. Cztery wspólnie spędzone godziny w pewien sposób nas do siebie zbliżyły.
- Musimy to kiedyś powtórzyć.
- Wiadomo - dziewczyna puściła do mnie oczko, a następnie wróciła do siebie. Jak się okazało, mieszkała zaledwie przecznicę dalej.
Zaparzyłam wodę na herbatę, a następnie weszłam do garderoby w poszukiwaniu idealnej kreacji. Mimo, że szafy pękały w szfach to i tak nie znalazłam nic odpowiedniego.
Po nieudanej próbie, zeszłam do kuchni, żeby zjeść kolację. Na moje nieszczęście spotkałam w niej ojca, który popijał kawę przeglądając gazetę. Miałam nadzieję, że zrobię jakiś sprytny manewr i przemknę niezauważona, więc szybkim ruchem zabrałam talerz i kubek z blatu.
- Poczekaj - powiedział nie odwracając wzroku od artukułu. Jak na skaranie usiadłam naprzeciwko niego.
Zawsze mnie dziwiło to, że przy tak wielkim, ośmioosobowym, mahoniowym stole może być aż tak cicho, pusto i nieswojo...
- Co? - warknęłam.
- Dzwonili do mnie ze szkoły - mówił spokojnym, głębokim głosem. - Pytali się mnie, dlaczego dzisiaj nie przyszłaś - jego flegmatyczność powoli mnie dobijała.
- I co? - zapytałam niewzruszona.
- To chyba ja powinienem się o to ciebie zapytać - oderwał wzrok od gazety, powoli przenosząc go na mnie.
- Źle się czułam - wymyśliłam cokolwiek. Brałam łyk cytrynowej herbaty, kiedy do głowy przyszło mi świetne rozwiązanie. - Potrzebuję pieniędzy na jutro - przełknęłam nieprzyjemną gulę, która stanęła mi na gardle.
- Po co?
- Jutro jadę na ślub i nie mam się w co ubrać - oznajmiłam bez ogródek. Nie odpowiadał, spodziewałam się jaka będzie jego reakcja, ale mimo to, siedziałam cicho.
- Chodź - wstał od stołu, a następnie zaprowadził mnie do swojej sypialni.
Zajrzał w głąb gigantycznej szafy, wyciągając z niej stare, zakurzone pudło. Usiadł na łóżku obok mnie, delikatnie przetarł dłonią wieczko, po czym powoli je podniósł i przesunął karton w moją stronę. Spojrzałam się na niego pytająco, jednak on nic nie mówiąc wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.
Wzięłam do rąk białą kartkę, która leżała na samym wierzchu.
Od razu rozpoznałam te koślawe litery ułożone w zdania.

" Córko, skarbie, kochanie... Wiele razy zbierałam w sobie odwagę i siłę, by w końcu skreślić dla Ciebie tych kilka słów.
Wybacz mi, że opuściłam Cię bez żadnych wyjaśnień czy pożegnania. Wiem, jak bardzo musiałaby Ciebie zaboleć strata matki, więc zwyczajnie wolałam odejść, od tak - bez zbędnych wypowiedzeń.
Owszem, chciałabym być teraz razem z Tobą, móc patrzeć jak dorastasz i stajesz się kobietą. Najwidoczniej los chciał inaczej...
Chcę abyś wiedziała, że Twój piękny uśmiech zawsze mnie inspirował.
Wiem, że nieprzerwanie cierpiałaś, ale jednocześnie nie przestawałaś się uśmiechać. Byłaś obarczana ciężarem mojej choroby, ale to nie powstrzymywało cię od śmiałego obdarowywania innych ciepłem i miłością.
Mam nadzieję, że moje odejście umocniło Cię w sobie, że stałaś się dzięki niemu silniejsza.
Chcąc zostawić Ci małą cząstkę mnie, do kartonu tego wkładam moją sukienkę z balu maturalnego. Mam nadzieję, że będzie Ci dobrze służyć.

Twoja kochająca na wieki, mama"


Rozpłakałam się, nie kontrolując swoich łez. Oddech stał się astmatyczny, a z ust wydobywały się jedynie słowa żalu, bólu i smutku. Swoją twarz wtopiłam w falbanki od sukienki starając się ponownie poczuć ten sam zapach, zapach mojej ukochanej mamusi, przyjaciółki, rodzicielki...
Gdy już się uspokoiłam, wyłożyłam na pościel podarunek od mamy.
Suknia była przepiękna, pełna wdzięku i elegancji. Wykonana z kilku warstw tiulu w kolorze bladego różu. Swoją długością sięgała mi za kolana. Gorset bez ramiączek bogato zdobiony drogocennymi kamieniami, nadawał jej blasku i szyku.
Kiedy już miałam zabierać się do siebie, do pokoju wszedł mój tata, a następnie usiadł tuż przy mnie.
- Dlaczego dopiero teraz? - wyszeptałam ocierając zapłakaną twarz.
- Bałem się, że nie jesteś gotowa - zrobił długą pauzę, jednak ja nie naciskałam, by mówił dalej. - Dopiero niedawno zrozumiałem, że przez ten cały czas... Chodziło wyłącznie o mnie. To ja wystarczająco nie dojrzałem, by oswoić się z jej śmiercią - ukrył swoją twarz w dłoniach.
Nie miałam już siły płakać. Siedziałam nieruchomo starając się uspokoić myśli buzujące w mojej głowie.
- Dziękuję - wtuliłam się w niego tak mocno, jak tylko umiałam i razem z nim zaczęłam płakać. Tak bardzo cieszyłam się, że mam go teraz przy sobie, że nie zostawił mnie, że jest.
- Daphne, ja tak bardzo cię przepraszam... Tak bardzo - nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
Czułam, że go odzyskuję, że odzyskuję mojego tatusia...

___________________________________________________________
Mało naszych chłopców, tak wiem. Jednak czułam potrzebę, żeby napisać coś bardziej "od siebie". Ja sama jestem z siebie w miarę zadowolona. Emocje są - to jest pewne, jednak czy zaakceptujecie to, że nie poruszyłam dłuższego wątku o One Direction? To już Wasza sprawa... W każdym razie apeluję, że następny rozdział będzie poświęcony tylko i wyłącznie im (no i naszej Daphne oczywiście). Także zachęcam do czytania!
Kontakt:
e-mail - ameliaxoxoMTT@onet.pl
twitter - AmeliaxoxoMTT
Jeśli macie jakieś prośby, wskazówki, pytania, czy cokolwiek innego, proszę kierować je właśnie pod te adresy. I pamiętajcie o polecaniu i komentowaniu...
Cholera, dla Was to kilka minut, a dla mnie to niezwykle wiele znaczy, więc jeśli moglibyście, byłabym bardzo wdzięczna za poświęcenie dla mnie swojego czasu. Nie zapominajcie, że to od Was zależy kiedy pojawi się następny rozdział, a z komentarzami na razie licho...

17 komentarzy:

  1. Matko, podoba mi się <3
    Ciekawi mnie z kim w końcu będzie ;P

    Pisz dalej i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. lnkjjdgsbjhfruhvurt
    jejku !!!
    no normalnie słów mi brakuje !
    świetne !
    czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ! <3
    A na końcówce normalnie płakałam ;D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział !

    Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww :3
    Jaak słodko <3 Normalnie się popłakałam, takie piękne . :)
    Cholernie mi się podoba!! I tak jak powyżej jestem ciekawa z kim będzie . :DD

    Natalie xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiaszcze :**
    Kooocham twojego bloga . !!
    Czekam na nn ;)
    Agata ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham twoje opowiadanie, to brzmi banalnie ale tak jest.
    To nie są kolejne wypociny marnej "pisarki", ale wspaniałe emocje, które poruszają mnie od środka. Gratuluję Ci i czekam na następny rozdział ;) x Gabi

    OdpowiedzUsuń
  7. ♥♥ Podoba mi sie

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ładny rozdział. (http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam to opowiadanie i z zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział!!!!
    PISZ!!! PISZ!!!!! PISZ!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty rozdział :) Zapraszam do mnie > http://im-dancing-alone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmm , świetny ! Dawaj szybko następny ! Już nie mogę się doczekać ! Również , zapraszam do siebie : http://wannasaveyourhearttonight.blogspot.com/ . Kasia :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisz dalej, bo robisz to genialnie! wzruszyłam się :'(

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne proszę pisz dalej ;)

    Paula

    OdpowiedzUsuń
  14. cudowne opowiadanie! nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) ciekawe z kim w końcu będzie Daphne ? HARRY <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  15. dodałabyś w końcu nowy rozdział lamo. <3

    OdpowiedzUsuń
  16. To jest SUUUUUUUUUPER :)
    Pisz dalej ziomuś!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże dziewczyno ja sie popłakałam !!!!!!!!!!!!!!!!!!
    I ty mówisz że coś spipszyłaś albo zjebałaś????????
    jeszcze nigdy tak mnie nie wzruszyło jakiekolwiek opowiadanie ! Jesteś genialna ! Pozdrawiam :*
    Nika :*

    OdpowiedzUsuń