środa, 4 kwietnia 2012

Chapter two

Włożyłam słuchawki, w których rozbrzmiewała jedna z moich ulubionych piosenek, "The A team" od Edd'a Sheeran'a. Otworzyłam książkę, którą poleciła mi bibliotekarka i po chwili znalazłam się w innym świecie. Byłam w nim, dopóki do pokoju nie wszedł mój braciszek.
- Daphne, przeczytałabyś mi coś? - zapytał pięcioletni chłopiec wdrapując się na moje kolana.
- Nie sądzisz, że już pora spać, szkrabie? - wzięłam małego na ręce usadawiając go obok siebie.
- Proszę, tylko kawałek - nie mogąc się oprzeć jego słodkim oczętom, wyjęłam z półki małą, papierową książeczkę o piratach. Tommy zafascynowany lekturą, usnął na moim ramieniu. Delikatnie przeniosłam chłopca do jego pokoju, ucałowałam go w czoło na dobranoc, a następnie udałam się do siebie.
Wyczerpana położyłam się do łóżka i zasnęłam.

- Cholerny budzik - powiedziałam uświadamiając sobie, że muszę wygramolić się z objęć Morfeusza i pójść do szkoły. Szybko się ubrałam, a następnie ospałym krokiem zeszłam na dół do kuchni. Ojca jak zwykle nie było w domu. Zrobiłam śniadanie mojemu bratu, a później weszłam na górę, żeby go obudzić. Przygotowany chłopak już po chwili delektował się smakiem zupy mlecznej.
- Nic nie jesz? - zapytał mały chomikując jedzenie w pulchnych policzkach.
- Z jedzeniem w buzi się nie mówi. Gdzie twoje maniery? - poczochrałam włosy bruneta śmiejąc się.
- Daphne... - zaczął smutno.
- Tak? - zapytałam.
- Gdzie jest tatuś? - malec wyraźnie posmutniał. Do oczu napłynęły mi łzy. I co ja miałam mu powiedzieć? "Tatuś ma nas gdzieś"? Tommy podparł się dłonią o brodę i zaczął skomleć.
- Ej, kochanie! Nie przejmuj się! Tatuś ciebie mocno kocha, ale teraz ma bardzo dużo pracy i dlatego go z nami nie ma. Nie martw się, wkrótce wszystko będzie dobrze. Uśmiechnij się i ubieraj buty, bo zaraz wychodzimy - powiedziałam okłamując samą siebie.
Czy byłam zła na mojego ojca? Byłam. Nie obchodziło mnie to, że nie spędza ze mną czasu. Zależało mi na tym, aby poświęcał go więcej mojemu bratu. Przed śmiercią mamy było dobrze. Kiedy zginęła - wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Wiem, że to on nas utrzymuje, to dzięki niemu mogę sobie na wszystko pozwolić. Czasem jednak miewam dziwne wrażenie, że on nie robi tego dla nas, a wyłącznie po to, aby zapomnieć o otaczającym go świecie, złym świecie. Rozmawia z nami rzadko, jeśli się to jednak zdarzy, jest bardzo oschły.
Tęsknię za nim, za moim tatusiem.
- Daphne, no Daphne chodź już - Tommy przerwał moje przemyślenia ciągnąc mnie za nogawkę od spodni.
Podwiozłam chłopca zaprowadzając go do przedszkola.
- Masz na siebie uważać, zrozumiano? - powiedziałam podniesionym głosem stojąc na baczność.
- Zro-zu-mia-no - pięciolatek przesylabował słowo salutując, po czym grzecznie odmaszerował do swojej grupy.
Z budynku wyszłam uśmiechnięta od ucha do ucha.
Przeglądałam utwory w moim telefonie, chcąc wybrać jakiś pasujący do mojego nastroju, kiedy nagle ktoś mnie popchnął.
- Ja, ja przepraszam. To było przez przypadek - chłopak z burzą loków na głowie podniósł z ziemi moją komórkę, upewniając się, że nic mi się nie stało.
- Cholera - powiedziałam widząc zbity ekran.
- O Boże, ja przepraszam, ja mogę odkupić - brunet jąkał się wymachując rękoma. Sprawdziłam, czy telefon nadal jest zdatny do użycia. Nic z tego, pęknięcie było zbyt duże.
- Ja mogę zapłacić za naprawę, czy coś - zaczął histeryzować.
- Dobra, daruj sobie - westchnęłam wywracając oczami. - Naprawa nie będzie kosztowała mnie dużo. Tylko następnym razem uważaj jak chodzisz - powiedziałam zdenerwowana.
- Przecież nie pozwolę ci za to płacić. To moja wina. Ile będzie mnie to kosztowało? Zwrócę ci wszystko, co do grosza - Lokowaty nie zaprzestał panice.
- Dobra, koleś... Weź głęboki wdech, najlepiej dwa i posłuchaj mnie uważnie tak, żeby w końcu dotarło. Nie chcę od ciebie żadnej kasy, jasne? A jeśli chcesz przeżyć ten poranek, to lepiej zejdź mi z drogi - powiedziałam tak wolno, jak tylko umiałam z nadzieją, że tym razem nie będę musiała już nic więcej tłumaczyć.
- To co mam zrobić? - zapytał bezradnie.
- Zostaw mnie w spokoju i będziemy kwita - poklepałam go po ramieniu i poszłam przed siebie odkluczając samochód.
- A może dasz się zaprosić na kawę? - delikatnie się uśmiechnął.
- A jeśli się zgodzę, dasz mi spokój? - odpowiedziałam pytaniem.
- Obiecuję - symbolicznie położył dłoń na swojej klatce piersiowej.
- W takim razie bądź o czternastej pod Liceum Haverstock - powiedziałam obojętnie wsiadając do auta.
- Uczysz się w Haverstock?! Nie gadaj! W takim razie zobaczymy się w szkole! - chłopak w odróżnieniu do mnie był rozbawiony całą sytuacją.
- No to do zobaczenia - wysiliłam się na uśmiech.
- Poczekaj, jak masz na imię? - zapytał na pożegnanie.
- Daphne - przekręciłam kluczyk w stacyjce.
- A ja Harry, do zobaczenia - brunet posłał mi serdeczny uśmiech.
"Chciałam pozostać niezauważona, a tu przyszło mi... poznawać nowych ludzi" - pomyślałam ruszając do szkoły.

Lekcje minęły mi dość szybko. Bogu dzięki za to, że ominęła mnie niepotrzebna "formuła powitalna". Przez te dwa lata szkoły chciałam przejść cicho i niepostrzeżenie.
Na jednej lekcji przysiadłam się do Stephanie, dziewczyna wydała się być dość miła. Razem z nią i niejakim Niallem nakazano zrobić mi projekt z biologi.
Po sześciu godzinach męki, usłyszałam w końcu ostatni dzwonek i szybko udałam się w stronę wyjścia.
- Jaka punktualność - powiedziałam ironicznie do chłopaka, który już czekał na placu przed budynkiem.
- W takim razie, gdzie chcesz się udać? - zapytał nie zważając na moje dąsy.
- Nie wiem, jestem nowa i nie miałam jeszcze okazji zwiedzać tutejszych kawiarnii, przykro mi - przekomarzałam się z chłopakiem sprawdzając, jak stalowe ma nerwy.
- W takim razie, oprowadzę cię po mieście - powiedział entuzjastycznie.
Z początku było dość drętwo, jednak z czasem atmosfera się rozluźniła. Muszę przyznać, że czułam się swobodnie w jego towarzystwie. Oprowadził mnie po mieście, jednak nie zdąrzył pokazać wszystkiego, bo na śmierć zapomniałam o tym, że muszę odebrać mojego braciszka z przedszkola. Po kilkunastu minutach obydwoje wbiegliśmy na placówkę.
- Przepraszam cię Tommy, tak bardzo przepraszam - powiedziałam wtulając się w malucha. - Wiem, że obiecywałam, że przyjdę po ciebie wcześniej, ale musiałam pomóc koledze z matematyką - wymyśliłam kłamstwo na poczekaniu.
- Nic się nie stało! Dzisiaj razem z panią i kolegami zbudowaliśmy ogromną fortecę! - chłopak stanął na palcach wyciągając ręce do góry chcąc pokazać jej wielkość. Porozmawiałam chwilę z przedszkolanką, której już udało się zyskać przyjaźń pięciolatka. Stwierdziła, że mały ma niezwykłą wyobraźnię.
- Przepraszam, że odbieram go tak późno - na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Spokojnie, Tommy to świetny chłopczyk, jest bardzo bystry. Nieczęsto mam okazję spędzać czas z tak uzdolnionymi dziećmi. Rodzice odbierają swoje pociechy o znacznie późniejszej godzinie, także nic takiego się nie stało. Z resztą... matematyka jest też ważna - kobieta puściła do mnie oczko patrząc na Harrego, który już zaczął się dogadywać z moim bratem. Podziękowałam i odeszłam w stronę małych szafek z muchomorami.
- Co to za spouchwalanie się!? A siostrzyczce dać buzi, to nie łaska? - krzyknęłam biorąc Tommy'ego na ręcę, co spowodowało u niego atak śmiechu.
- No już! Ubierać się! Natychmiast! - wydawałam rozkazy przedszkolakowi. Posłusznie je wykonywał. W drodze powrotnej zaszliśmy do parku. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów.
- Palisz? - zapytał zaskoczony Harry.
- Jak widać - powiedziałam śmiejąc się drwiąco pod nosem.
- Ciężko cię rozwikłać - Lokowaty nie spuszczał wzroku z mojego brata, który przechadzał się po krawężniku.
- Znasz mnie kilka godzin i już próbujesz "rozwikłać"? Nie rozumiem - zaciągnęłam się dymem papierosowym.
- Zachowujesz się tak, jakbyś bała się być sobą, jakbyś ciągle tylko pokazywała jakąś maskę twardzielki - chłopak zmarszczył brwi.
- Co ty możesz wiedzieć - spojrzałam się na buty, żeby tylko nie uronić żadnej, nawet najmniejszej łzy. Brunet chciał coś powiedzieć, ale najwidoczniej w ostatnim momencie ugryzł się w język. Szliśmy rozmawiając o szkole i przyszłości, kiedy nagle podbiegł do nas roześmiany szkrab.
- Daphne, a czy Harry to twój chłopak? - zapytał nagle. Loczek zaczął się śmiać, a ja spaliłam buraka.
- To kolega - powiedziałam czochrając mu czuprynę.
- Przepraszam za niego - skierowałam się do Hazzy.
- Nie masz za co - chłopak zaczał się śmiać. Nie mogłam pojąć, jak może mieć aż tak pozytywne nastawienie do innych ludzi...
Chodziliśmy chwilę w przód i nazad rozmawiając o głupotach. Nagle w mgle dostrzegłam dość znajomą mi sylwetkę. Gdy osoba ta, podeszła bliżej, zauważyłam, że jest to Zayn - mulat, którego wczoraj poznałam.
Co dziwne zaczął się uśmiechać, jednak nie w moją stronę, a mojego towarzysza.
Przywitali się, a ja stałam jak słup soli.
- To jest Zayn. Zayn, to jest Daphne - przedstawił nas sobie, a ja z niedowierzaniem uścisnęłam dłoń chłopakowi.
_________________________________________________________________
Rozdział zapewne z mnóstwem błędów, ale pisany o 4.00 rano, także wybaczcie.
Przypuszczam, że i tak nikt nie czyta tych moich wypocin...
Chciałabym mieć większe grono czytelników, no ale cóż.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Opinie proszę wyrażać w komentarzach, bo to one dają mi motywację i decydują o tym,
kiedy pojawi się kolejny rozdział.
Także, komentujemy :))
Pozdrawiam, ameliaxoxo

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, z resztą jak każdy inny. Kiedy kolejny ? Możesz mnie informować o nowych rozdziałach na moim blogu ? http://snysiespelniajazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział !
    pisz dalej :)
    kiedy następny ???

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny:***
    Nie zwracaj uwagi na to ile osób czyta, pisz to dla siebie i dla nas:***

    OdpowiedzUsuń
  4. Omnomnom baaaaaardzo mi się podoba! :D Fajnie sie zapowiada, a to dopiero drugi rozdział ;) Czekam na następny! xx
    +zapraszam do mnie!
    [http://holdmetight-vick.blogspot.co.uk/]
    [http://xeverlastinglovex.blogspot.co.uk/]

    OdpowiedzUsuń
  5. Blog znalazłam przypadkowo :D I strasznie mi się podoba, czekam na kolejny, szczególnie co się stanie w Zaynem I Daphne, czy oni będą razem? Pisz szybko... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. no, no fajnie się zapowiada.. mam nadzieję, że będziesz pisać dalej.. szybciej i efektywniej ;) bo początek bardzo mi się podoba ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie . :) Już się biorę za 3 . ; D

    Natalie xx

    OdpowiedzUsuń