piątek, 22 czerwca 2012

Chapter seventeen


http://www.youtube.com/watch?v=umGname-TdM

Chciałam odpocząć od całego świata, ale mimo to, odebrałam. Przez przypadek. Byłam na tyle senna, że poddałam się przyzwyczajeniu i odebrałam telefon. Niepotrzebnie...
- Daphne? Daphne, to ty? - zapytała entuzjastycznie Stephanie.
- O co chodzi? - powiedziałam ochrypłym głosem, który po pięciogodzinnym śnie nadal nie doszedł do normy.
- Daphne, gdzie jesteś?
- Cholera, mów o co ci chodzi - zgromiłam dziewczynę. Nie odpowiadała. - Steph?
- Daphne... Zayn siedzi w areszcie.
- Co? - wyszeptałam krótko, niewyraźnie.
- Przyjedź, szybko.
- Nie mogę - uszczypnęłam się z policzek.
- Komisariat na Kings Cross, zrób jak uważasz. Tylko proszę cię, nie żałuj później swojej decyzji - rozłączyła się.
Wybiegłam z domu. Półprzytomna. Ubrana jedynie w pidżamę, na którą narzuciłam luźne ciuchy. Na głowie sterczała mi luźna czapka. Pomalowana wczorajszym tuszem do rzęs, który pokruszył się na policzkach.
Spontanicznie i dość szkaradnie...
Kierowałam się sercem, jak zwykle. Byłam ospała, zmęczona, ale nie, to wcale nie przeszkodziło mi w tym, by głucho podążać za tym pieprzonym mięśniem. Mięśniem, który jak na razie prowadził do samych katastrof.
Biegłam na ślepo tocząc walkę z własnym rozumem.
Zorientowałam się, gdzie dokładnie mam jechać i wsiadłam do autobusu. Przeklinałam w duchu kierowcę, błagając, by jechał szybciej.
Dotarłam.
- Zayn, Zayn Malik - wyrzuciłam z siebie.
- Tożsamość? - zapytała starsza kobieta. Przeklnęłam w myślach.
- Daphne - stukałam jedną stopą o kafelki nierówno ułożone na podłodze. - Daphne Collingwood - wzdychałam co chwila z nadzieją, że kobieta w końcu pojmie, że mi się spieszy.
- Ma pani ukończone osiemnaście lat? - mówiła spokojnym, flegmatycznym głosem.
- Mam - warknęłam.
- Proszę pokazać dowód.
Zaczęłam błądzić dłońmi po kieszeniach. "Cholera" - mruknęłam. Kobieta zmarszczyła brwi i delikatnie uśmiechnęła się pod nosem. Dokładnie tak, jakby cieszyła się z mojego niepowodzenia.
- Błagam, niech mnie pani do niego wpuści. Błagam... - złożyłam dłonie.
- Przykro mi, bez dowodu pani nie wejdzie - bąknęła.
- Może być prawko? - podrapałam się po karku. Kobieta jedynie uniosła brwi. Pokazałam jej dowód na to, że mam ukończone osiemnaście lat.
- Proszę za mną - podniosła swoje wielkie cztery litery z krzesła i ruszyła przed siebie trzymając w dłoni kółko zapełnione kluczami.
Malik spał na jednej z czterech pryczy poustawianych obok siebie. W celi obok, siedziało dwóch, pijanych do czerwoności, młodych chłopaków.
- Zayn - krzyknęłam na tyle głośno, żeby się obudził.
- Daph.. - wyszeptał, po czym przybliżył się do stalowych słupków, które nas dzieliły.
- Jak to się stało? Cholera, Zayn... Co ty ze sobą zrobiłeś? - spojrzałam na szare sińce pod oczami, rozciętą wargę i rany na czole. Przybliżył się do mnie. - Malik, śmierdzisz piwem! Odsuń się ode mnie - na siłę włożyłam swoje kościste, blade ręce przez kraty celi i popchnęłam go.
- Poszedłem do jakiegoś baru... Napiłem się, złapali mnie - zaśmiał się przymrużając oczy. Nadal był nietrzeźwy.
- Ty skończony idioto, kretynie, frajerze! Nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłam! - wysyczałam z nienawiścią przez zęby. - Upiłeś się?! Jesteś skończonym dupkiem - chrząknęłam i plunęłam na ziemię.
- Kochanie, no powiedz kogo sobie znalazłaś? Powiesz swojemu Malikowi, kto jest lepszy ode mnie? Przecież dobrze wiem, że zostawiłaś mnie dla pierwszego lepszego fagasa. No nie wstydź się, kotek. Wyznaj kim on jest - zaśmiał się wytrzeszczając przepite oczy.
- Zamknij się - warknęłam.
- Już z nim spałaś? I jak było? - założył zęby za dolną wargę.
- Zamknij się - powtórzyłam.
- Co? Nie sprawdził się w łóżku? - drwił ze mnie.
Ucichł. Ucichł, kiedy zobaczył, że płaczę.
- Daph...? - drżącą ręką przejechał w dół metalowego prętu.
- Błagam... Bądź cicho, po prostu bądź cicho - machnęłam ręką i odwróciłam się w drugą stronę.
- Daphne! Co się stało? - wyjąkał niepewnie chwiejąc się.
- Chcesz wiedzieć co się stało? - zacisnęłam dłonie w pięści. - Na prawdę chcesz? - przygryzłam język. Z całej siły, zabolało. I kiedy miałam mu już wszystko powiedzieć, spojrzałam mu w oczy. Zbadałam rany na jego ciele. I właśnie wtedy dotarło do mnie, że wylądował tu z mojego powodu. Może gdyby nie tamten wieczór, może gdybym się nie odzywała, gdybym go tam nie zostawiła... Może by do niczego nie doszło. - Przepraszam, nie potrafię - odwróciłam się na jednej pięcie. Przeszłam szarym, wąskim korytarzem do poczekalni.
- Kiedy będzie mógł wyjść? - wytarłam rękawami nos i oczy pytając się policjantki.
- Jak wytrzeźwieje - nie odrywała wzroku od białych, zapisanych czarnym tuszem kartek.
Usiadłam na krześle obok. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Zamknęłam oczy.


Na komisariacie już nikogo nie było. Przeszłam korytarzem obok cel. Były puste. Pociągnęłam za klamkę drzwi. Były zamknięte. Zaczęłam ze nie szarpać, pchać, kopać. Bez skutku. Po ziemi walało się mnóstwo zapisanych kartek, odcisków palców i listów gończych. Ściany były podrapane, a meble zniszczone i dziurawe.
Jeszcze raz podeszłam do drzwi. Zrobiłam rozpęd i uderzyłam w nie z całej siły. Wciąż nic. Osunęłam się po ścianie, spadłam na niebieskie linoleum. Zupełnie takie, jak w szkole. I nagle sceneria się zmieniła.
Byłam w sali, sali od biologi. Właśnie trwała lekcja z moją klasą. Spojrzałam na nauczyciela. Wygłaszał kazanie zupełnie nie zwracając uwagi na uczniów. Hałasowali. Nie do zniesienia.
Sala różniła się jednak od tej prawdziwej, była ogromna i wszystko było śnieżnobiałe: ściany, meble... Tylko uczniowie i nauczyciele ubrani na czerwono. Krwistoczerwono. W tym ja.
Nikt mnie nie zauważał. No dobra, to akurat żadna nowość.
Przeszłam na tyły klasy. Zwieńczenie sali z każdym krokiem zdawało się być coraz węższe. Co sprawiało, że wcale nie była prostokątna, tylko trójkątna. Zaczęłam iść do przodu. Ominęłam wszystkie ławki, a przed sobą miałam jedynie światło, które z każdym krokiem wydawało się być jaśniejsze. Dawało one ogromne ciepło. Coraz większe. I nagle zobaczyłam ją. Poznałam ją już z daleka. Ubrana w białą suknię, wyglądała pięknie.
- Mama? - wyszeptałam.
- Kocham cię, córeczko - powiedziała automatycznym głosem.
- Ja cię też - uśmiechnęłam się. Poczułam słone łzy napływające go moich ust.
- Kocham cię, córeczko - powtórzyła machinalnie utrzymując równy odstęp czasu.
- Ja też, z całeg -
- Kocham cię, córeczko - i znowu. Zupełnie jak automat. Nie, to nie była moja mama. Prędzej jej było do robota, cyborga czy czegoś z tych rzeczy, niż do mojej mamy.
Podeszłam do niej, pocałowałam ją delikatnie w policzek. Zaczęła się powoli rozmazywać. I wtedy po jej policzku popłynęła łza. Myślałam, że automaty nie płaczą...
- Kocham cię, córeczko - wyszeptała dotykając mojego policzka. Tym razem było to powiedziane tak... niesamowicie troskliwie, wiarygodnie. Chciałam, żeby powiedziała coś jeszcze, żebym mogła ponownie ją  usłyszeć, ale odeszła. Rozmazała się, rozpłynęła.
Przypomniałam sobie. Przypomniałam sobie jak dokładnie brzmiał jej głos. Był taki piękny, kojący. Nareszcie usłyszałam to, czego tak bardzo pragnęłam usłyszeć.
Spojrzałam na swoje ubrania. Czerwony golf powoli stawał się biały, a spodnie wyglądały zupełnie tak, jakby przykryła je płachta śniegu. Ściany białe jak marmur, zaczęły nagle pękać, biegłam. Ile tchu w piersiach, ale czułam, że się zapadam, zapadam coraz niżej, krzyczałam o pomoc i wtedy...


Obudziłam się. Leżałam w samochodzie. Podniosłam się do góry. Malik patrzył w przednie lusterko. Uśmiechnął się do mnie delikatnie, przepraszalnie, żałośnie.
Podrapałam się w głowę.
- Jak się tu znalazłam? - ziewnęłam.
- Zasnęłaś na komisariacie. Potem przyjechała Stephanie, wypuścili mnie, zaniosłem cię do jej auta. I czekamy.
- Na co?
- Nie chcieliśmy ruszać dopóki się nie obudzisz. Steph jest gdzieś z Liamem, a reszta przyjechała drugim samochodem i teraz poszli się przejść.
- Więc Stephanie jest z Liamem, a ta reszta, to kto?
- Louis, Niall, Harry i Sarah.
- Sarah?
- Dziewczyna Harrego - uniosłam brwi do góry. - Nie pytaj...
- Która godzina? - spojrzałam za szybę. Było ciemno, ale mogła być to równie dobrze piętnasta jak dwudziesta. W grudniu wcześnie robiło się ciemno.
- Prawie siedemnasta. Przejdziemy się gdzieś?
- Nie mam ochoty.
- Chodź, powinnaś rozprostować kości - uśmiechnął się do mnie.
Wyszedł z samochodu i otworzył przede mną drzwi. Szliśmy swobodnie, oddzielnie.
- Wiedzą? - wymamrotałam pod nosem. Nie chciałam poruszać tego tematu.
- Wiedzą - chłopak usiadł na murku i zaczął rzucać małymi kamyczkami przed siebie. - Myślisz, że to ma sens?
- Co?
- Nie udawaj. Przecież wiesz dobrze o co mi chodzi - odwórcił się w moją stronę.
- Nic nie ma sensu. Nic - wyszeptałam pociągając czerwonym od zimna nosem.
- Kocham cię - wymruczał. - I wiem, że ty mnie też - założył kosmyk moich włosów za uszy. - I tak, chcę wiedzieć - jego głos drżał.
- Co? - zmarszczyłam czoło.
- Byłem pijany, ale nie na tyle, żeby nie pamiętać, co mówiłaś. Jestem gotowy, żebyś powiedziała mi, co się stało.
- Zayn, ja nie mogę. Nie potrafię, rozumiesz? - powoli traciłam kontrolę nad emocjami. Poderwałam się do góry.
- Nie możesz, czy nie chcesz?
- Nie chcę ci tego zrobić. Ja lepiej po prostu pójdę - odwróciłam się, ale on złapał mnie za nadgarstek. Znowu. Nigdy nie odpuszczał.
- Cokolwiek to będzie, zrozumiem. Obiecuję. Razem zawsze damy radę, pamiętasz? - przetarł moje mokre policzki.
- Zayn... Ja nie mogę.
- Błagam, powiedz. Błagam... - odgarnął moją grzywkę, przetarł kciukami brwi. Długa pauza. Kompletna cisza. Walka z samym sobą.
- Ja chyba... chyba mam raka.
Zamarł. Nie odzywał się. Widziałam, że nie może nic z siebie wydusić. I kiedy już byłam pewna, że spanikuje, przytulił mnie. Z całych sił mnie objął w talii i mocno mnie do siebie przycisnął. Położył brodę na czubku mojej głowy.
Płakał. Czułam ciche, małe krople skapujące na moje włosy. Nie odzywał się.
- Zayn, ja przepraszam - wydusiłam z siebie. Cała czerwona, rozmazana.
- Cii - uspokoił mnie. - To ja przepraszam. Przepraszam, że wtedy, jak skończony idiota cię zostawiłem, że nie pobiegłem za tobą. Daphne, przepraszam. Tak bardzo przepraszam, że cię zostawiłem - jeździł dłońmi w górę i dół po moich plecach.
- I co teraz? - wbiłam palce w jego ramiona.
- Nie wiem... Cokolwiek się stanie, będę przy tobie. Zawsze - mówił starając się być w tym zrozumiały. Jego oddech był tak głośny i szybki, że zagłuszał każde słowo.
- Boję się, że nie będę z tobą...
- Więc, po co wtedy odeszłaś? Dlaczego?
- Nie boję się, że nie będę twoją dziewczyną. Boję się, że kiedyś już nie będę mogła budzić się z myślą o twoim uśmiechu, twoich oczach. Boję się, że później już nic nie ma.
- Później?
- Po śmierci...
- Już nigdy więcej cię nie zostawię, rozumiesz? Już nigdy więcej nie dam ci odejść. Choćby nie wiem co - wyszeptał i przytulił mnie mocno wplątując swój nos w moje włosy i pozwalając wsłuchiwać się w dźwięk łez upadających na czoło.


___________________________________
I jak? Mętny chyba, co?
Powoli zbliżamy się do końca. Myślę o zakończeniu i o tym, w jaki sposób to w ogóle zrobię, bo będzie mi cholernie ciężko rozstać się z historią Daphne, w którą włożyłam całe serce.
Nie chodzi o to, że nie chcę pisać, tylko po prostu ostatnio się wypalam i tracę taką płynność pisania i radość z tego. Muszę troszkę odpocząć (jak z resztą widzicie:)).
A to, że jest coraz bardziej do kitu, można zauważyć, po ilości komentarzy. Powoli jest ich coraz mniej ;) Pewnie nie chcecie mi sprawiać przykrości i pisać negatywnych komentarzy, czy coś.
Także przygotujcie się, bo może już całkiem niedługo powiemy wspólnie "Pa pa" Daphne.
Kontakt:
ask.fm: http://ask.fm/AmeliaxoxoMTT każde pytanie tuutaj! Tylko tutaj odpowiadam. Na wszystko. Także proszę, nie w komentarzach.
gg: 33348455 piszcie
twitter: AmeliaxoxoMTT follow me, jeśli czytasz ;)
Dziękuję, że wciąż jeszcze niektórzy ze mną są i kocham Was mocno i zrozumcie moją decyzję, którą jeszcze przemyślę...
Kobieta zmienną jest :D

Kocham Was, ameliaxoxo

26 komentarzy:

  1. Nie lubię tu pisać komentarzy,(generalnie nigdzie nie lubię pisać komentarzy, więc to nie jest wina twojego zajebistego opowiadania) ale piszę do cb bez przerwy na TT;D zaraz właśnie cię muszę ochrzanić, ale nie tu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuudny !
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału : *

    OdpowiedzUsuń
  3. To my Cie kochamy, pamiętaj o tym. Twoje opowiadanie jest świetne, pamiętaj o tym. Nie wiem jak udało Ci się to zrobić ale przeczytałam już około 70 blogów i jeszcze ani razu na żadnym nawet jedna łza mi się nie uroniła, a u Ciebie nie trudno o płacz. Masz rację, włożyłaś w to opowiadanie całe serce, widać to że jest dla Ciebie ważne, dlatego nie kończ tego. A co do ilości komentarzy, są wzloty i upadki, więc nie przejmuj się tym i pisz dalej, a jeżeli nie będziesz miała wsparcia od nas, choć w to wątpię, pisz dla siebie...
    Pozdrawiam, kocham Ciebie i Twoje opowiadanie
    i zapraszam do siebie
    onestory-onedirection.blogspot.com
    xxx
    -M.

    OdpowiedzUsuń
  4. przestań gadać bzdury,rozdział jest świetny jak i całe opowiadanie!♥ codziennie wchodzę i sprawdzam czy jest nowy i z każdym rozdziałem jestem mile zaskoczona.. po prostu jesteś niesamowita!:3

    OdpowiedzUsuń
  5. nawet nie mow ze to jest kicha, znowu, znow sie poplakalam. a to znaczy ze musial byc piekny i ciekawy. nie placze tak z byle powodu, rozumiesz? poprostu tego nie robie. rozumiem twoja decyzje, zrobisz co uwazasz ale dobrze wiesz ze chcemy bys to pisala. to ze komentarzy jest mniej.. nie wazne sa osoby ktore czytaja to od tak i czasem skomentuja a czasem nie, wazne sa te ktore sa tu zawsze i czerpia przyemnosci z czytania twojego opowiadania, historii Daphne. nie musisz jej konczyc bo jakies kilka anonimow nie napisalo "fajne" pod rozdzialem. to nie oznacza ze jest nudno, metnie, nikt tego nie czyta. z pewnoscia czyta wiele osob i sie zachwyca tak jak ja.. ♥
    odp. @LoveIrishNiallx

    OdpowiedzUsuń
  6. Daj spokój, rozdział jak najbardziej boski. A przerwa jest zbędna, ponieważ masz talent, który powinien być rozwijany i to systematycznie :* pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. ej no, ej no ty mi tu teraz nie kończ, bo ta historia jest przepiękna, a ty wspaniale piszesz!! Każdy ma nieraz gorszy okres ale ty masz wielki talent i na 100% dasz radę jeszcze trochę pociągnąć tego bloga ; ))
    a co do rozdziału to przepiękny i mega wzruszający, to takie piękne jak Zayn i Daphne się kochają. mam nadzieję, że razem przezwyciężą te trudne chwile i pokonają chorobę, no bo miłość zawsze zwycięża co nie??
    czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały, których mam nadzieję będzie jeszcze sporo i jeżeli masz czas to zapraszam do mnie. ; ]]
    http://myonedirectionandmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Twój blog jest świetny,a każdy rozdział lepszy od poprzedniego jeżeli jest to możliwe <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Co ty mówisz ten rozdział jest świetny jak i każdy . Nie kończ opowiadania , ono jest naprawdę świetne . To że nie zawsze jest dużo komentarzy nie znaczy że opowiadanie nie jest fajne , naprawdę je kochamy ;** .

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie, błagam nie kończ! Uwielbiam twoje opowiadanie. Jest jednym z niewielu które ma coś w sobie, a nie jest takie denne i puste. Może zrób tak że to będzie pierwszy tom a po wakacjach rozpoczniesz drugi.
    Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
  11. boski ten roździał! nie uśmiercaj jej tylko! proszę

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże *.*
    błagam cię Amelia nie kończ tego opowiadania !!!
    to opowiadanie jest genialne !!!

    jeśli mam byś całkowicie szczera to tak: myślałam że się zaraz popłaczę NA PRAWDĘ !!!
    wyniki badań muszą być błędne !!
    ona musi być z Malikiem !!!
    ty musisz pisać to opowiadanie !!!
    DLA NAS !!!

    rozdział nie jest mętny , jest cudowny !!!
    pierwszy raz w życiu myślałam że się zaraz popłaczę , miałam całe "zeszklone" oczy :D

    AMELIA UWIELBIAM CIĘ !!!
    mam nadzieję że będziesz dalej pisać :)


    follow me on tt please :D
    @1Dusia

    OdpowiedzUsuń
  13. to opowiadanie jest za dobre, żeby je tak szybko skończyć :( wymyśl jeszcze coś ! błagam cię :P i ten rozdział był świetny, na serio nie wiem o czym mówisz ! xd

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniałe opowiadanie.Mam nadzieję ze zmienisz swoja decyzję :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham to opowiadanie i cholernie trudno będzie mi funkcjonować jeśli je skonczysz. Ale szanuje twoją decyzję i mam nadzieję że po skończeniu historii Daphne napiszesz jakąś inną :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział super:)
    A Ty ...
    NIE KOŃCZ TEGO !!!
    Przecież włożyłaś w to tyle serca ...

    OdpowiedzUsuń
  17. po pierwsze.. cudowna piosenka, wspaniale wprowadza w nastrój..
    po drugie.. Twoje opowiadanie jest...magiczne, nie wiem czy to jest dobre określenie, ale po prostu ma w sobie coś tak wspaniałego, widać, że wkładasz w nie duzo serca.. rozdział niesamowity, cholernie wzruszający.. piękny..
    po trzecie.. masz ogromny talent, który musisz szlifować i pracować nad nim dlatego potrzebne Ci jest to opowiadanie, pisząc je rozwijasz właśnie ten wspaniały dar, którym jesteś obdarzona..
    po czwarte.. nie koncz tego opowiadania, wielu osobom nie chce się pisać komentarzy, ale niech cię to nie zniechęca, masz dużo wejść na blogu, sporo członków.. Ci którzy czytają Twoje opowiadanie kochają je i chcą abyś dalej pisała..
    po piąte.. w Twoim opowiadaniu wiele się dzieję, nie jest nudne.. teraz ta choroba, masz teraz wielkie pole do popisu.. teraz ta historia może sie jeszcze bardziej rozwinąć..
    nie kończ tego opowiadania, myślę, że załowałabyś tego.. tyle serca i pracy włożyłaś w tą historię.. zawsze są jakieś wzloty i upadki, ale mam nadzieję ze przeskoczysz ten dołek i dalej będziesz pisała tak wspaniałe rozdziały jak na przykład ten, czy jakikolwiek inny.
    ~Eve

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie ! proszę nie kończ tego opowiadania ! czytanie tego sprawa mi taką przyjemność . kurde płakałam chyba z 1000 razy przy tym . Uwielbiam twoje opowiadanie ! Czytam je już po raz setny i nie mogę przestać. nawet je sobie wydrukowałam. To że masz mniej komentarzy to nie znaczy że sie ono nie podoba. Uwielbiam cię i to jak piszesz i proszę nie kończ go !
    ~Ada~

    OdpowiedzUsuń
  19. jezu, znalazłam dzisiaj Twoje opowiadanie i specjalnie zaczęłam je czytać od samego początku. poruczałam się tutaj na samym końcu! lecz nie tylko tutaj, przy innych rozdziałach również ! piszesz tak cudownie, że strasznie miło się to czyta! uwielbiam Cię, uwielbiam, uwielbiaaaaaam ! nie kończ tego. niech Daphne nie umiera, całe opowiadanie bez niej, i bez jej związku z Zaynem, straci tylko sens .. pisz dalej Mała! ♥
    karo xx

    OdpowiedzUsuń
  20. JAK możesz powiedzieć, że twoje ten rozdział był mętny. Idiotko, ja pod koniec płakałam, kocham twoje opowiadanie i historię Daphne, ono jest takie wzruszające, porywające i wciągające, takie jak powinno być, szkoda, że chcesz zakończyć to opowiadanie ;( Nie obraź się za idiotkę, musiałam Przepraszam. Dziękuję. Kocham ;*.
    ~Olaaa

    OdpowiedzUsuń
  21. nie kończ!!
    to jest świetne masz talent :D
    Jeżeli koniecznie musisz, to zrób sobie przerwę tylko tego nie kończ! to jest zbyt dobre :D
    Pozdrawiam ! :))

    OdpowiedzUsuń
  22. cudowny :) i przepraszam ale nie chce mi się pisać ale komentarze u góry oddawają moje uczucia :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wiem co napisać. To jest świetne, wspaniałe!! Proszę nie kończ, bo masz wielki talent! ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wcale nie jest coraz gorzej, wg mnie jest coraz lepiej ;)
    Tak dalej trzymaj ;* Świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  25. świetny rozdział :D !

    :')
    płakałam !
    na serio!

    czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  26. genialny !!
    czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń